W Gruzji wywołał wielotysięczne protesty, na festiwalu w Cannes - 15-minutowe owacje na stojąco, w piątek wchodzi do polskich kin.
“A potem tańczyliśmy” Levana Akina premierowo prezentowany był na Festiwalu w Cannes, gdzie po seansie otrzymał 15-minutową owację na stojąco. Stał się festiwalowym i frekwencyjnym hitem na całym świecie, a od tego weekendu będzie go można zobaczyć w polskich kinach.
Film okrzyknięty “Wyjątkowym” (Variety), “Oryginalnym” (CinEuropa), nazwany “Queerowym listem miłosnym do gruzińskiej kultury” (The New Yorker) i “Rewolucją wyrażoną w języku tańca” (The New York Times).
W świecie, w którym ważną rolę pełni tradycja, inność jest trudna do zaakceptowania. Ale gdy się pojawia, rozsadza sztywne granice i otwiera nowe możliwości.
Zakochany w tańcu Merab (Levan Gelbakhiani) od najmłodszych lat trenuje w Gruzińskim Balecie Narodowym. Jego jedynym marzeniem jest dostanie się do głównego składu, dzięki czemu będzie mógł wyruszyć w tournée i opuścić konserwatywną Gruzję. Kiedy jeden z głównych tancerzy zostaje zwolniony i rozpoczyna się rekrutacja na jego miejsce, ten cel wydaje się być na wyciągnięcie ręki.
W tym czasie do zespołu dołącza nowy tancerz, charyzmatyczny i utalentowany Irakli (Bachi Valishvili), który może stanąć Merabowi na drodze. Wspólne treningi sprawiają, że Irakli staje się nie tylko jego najgroźniejszym rywalem, ale też obiektem pożądania, które może na zawsze przekreślić jego karierę. Ta historia młodego tancerza to uniwersalna opowieść o pożądaniu, ambicji i wyzwoleniu.
Gdy gruzińskie kina ogłosiły premierowe pokazy nowego filmu Akina - Szweda gruzińskiego pochodzenia, który odważył się opowiedzieć pierwszą gejowską historię miłosną reżyserowaną w tym państwie - konserwatywne i religijne środowiska zapowiedziały protesty. Wielotysięczne demonstracje, które przeszły przez Batumi i Tibillisi nie powstrzymały widzów, którzy chcieli zobaczyć film, premiery odbyły się zgodnie z planem, a bilety były wyprzedane tuż po ogłoszeniu daty pokazów. Nietrudno wyobrazić sobie podobną sytuację w Polsce, w której homofobiczne nastroje społeczne są nieustannie podsycane przez konserwatywne media i polityków.
Pomimo jasno zaznaczonej problematyki tradycyjnego, homofobicznego społeczeństwa gruzińskiego, film nazywany jest listem miłosnym do Gruzji, która w obrazie Akina wciąga kolorami i dźwiękami. To właśnie ludowe tańce i stroje, polifoniczny śpiew a-capella, niesamowite ujęcia górskich pejzaży, gruzińskich dań: chleba, zup, pierogów, sceny wspólnego jedzenia i wznoszenia toastów każą nam zadać pytanie - czyja tak naprawdę jest tradycja i kto decyduje o tym, kogo z niej wykluczyć.