ROZMAWIAŁA MARTA BAŁAGA
Pracowałaś już wcześniej z Vicky Knight przy Dirty God w 2019 roku. Ale tym razem odwołujesz się do jej własnej historii.
Kiedy zrobiliśmy Dirty God, bardzo jej się podobało. Jeździliśmy po świecie, prezentując film na różnych festiwalach i bardzo dobrze się poznałyśmy. Zaczęłam myśleć, że z łatwością mogłybyśmy to zrobić jeszcze raz, ale chciałam bardziej skupić się na jej historii. Silver Haze jest luźno oparta na jej własnych doświadczeniach [Knight jako dziecko przeżyła podpalenie], ale chciałam też poczuć się wolna jako twórczyni. Niektórzy z naszych sponsorów oczekiwali, że ten film będzie bardziej dokumentalny – zamiast tego zdecydowałam się na minimalną ekipę i po prostu zaczęłam zgłębiać temat. Na początku napisałam 20 stron, ale to nie był nawet prawdziwy scenariusz. Później zdałam sobie sprawę, że naprawdę tego potrzebowałam
[śmiech]. Podczas kręcenia każdy nosił własne ubranie i wykonywał własny makijaż. Nawet jeśli brakowało komuś doświadczenia, dawał/dawała z siebie wszystko.
Nigdy nie pokazujesz ognia, który zmienił życie Franky. Po prostu wspomniano o nim, a wszyscy pamiętają to wydarzenie nieco inaczej. Dlaczego?
Po prostu tego nie potrzebowaliśmy. Myślałam, że na początku potrzebujemy tej tajemnicy. Chciałam, żeby ludzie zastanawiali się, co się z nią naprawdę stało. Każę im czekać tak długo, jak tylko mogę.
Trauma jest prawdziwa, ale wiele z tego, co tu pokazujemy, to fikcja. Franky stworzyła tę narrację w swojej głowie, ale historia nie została jeszcze rozwiązana. W przypadku Vicky było bardzo podobnie. Była dzieckiem, kiedy to się stało. Później, gdy spoglądasz wstecz na tak wczesne wspomnienia, trudno jest stwierdzić, co jest prawdziwe, a co nie.
W filmie nie skupiasz się na jej bliznach. Zamiast tego inne postacie wychwalają jej urodę, wydaje się pewna siebie. Czy było to coś, o czym obie rozmawiałyście?
Rozmawiałyśmy o tym, ale zauważyłam też, że tym razem Vicky jest znacznie silniejsza. Zdecydowanie lepiej czuła się w swojej skórze, przed kamerą. W Dirty God – gdzie grała ofiarę ataku kwasem – wściekała się, gdy filmowaliśmy jej blizny na rękach. Nie narzekałaby, ale czuła się niepewnie. Teraz wcale tak nie było. Kręciliśmy także w jej rodzinnym mieście, była otoczona rodziną – w filmie grali jej brat i siostra. Myślę, że czuła się bezpieczna.
Czy myślisz, że będziesz nadal zgłębiać relację między rzeczywistością a fikcją?
Jest w tym coś, co zawsze wydawało mi się bardzo interesujące. Mój ojciec był dokumentalistą, moja macocha też. W Silver Haze siostra Vicky, Charlotte, również gra siostrę swojej bohaterki – pomyślałam o ich związku, jest całkiem wyjątkowy i okazał się taki naturalny na ekranie. Nie kręciliśmy jednak zdjęć w domu Vicky, ponieważ nie chcieliśmy wywierać na niej zbyt dużej presji. Muszę jednak przyznać, że mój nadchodzący projekt The Doll Factory, serial telewizyjny dla Paramount+, będzie zupełnie inny. W tej historii wszystko jest takie wyostrzone.
Ten serial ponownie połączy cię z Esmé Creed-Miles, partnerką Vicky w Silver Haze. Lubisz powracać do tych samych aktorów lub innych współpracowników?
Co ci to daje?
Będzie to trzeci raz, kiedy współpracujemy z Esmé po Hannie [serial Amazon Prime Video]. Kiedy to kręciliśmy, właściwie jej powiedziałam: „Czy chciałabyś zagrać w tym szalonym filmie? Nawet nie wiem, o czym to będzie”. [śmiech] Przyzwyczajona była do znacznie większych budżetów, ale naprawdę podołała temu wyzwaniu. Być może znowu będę pracować z Vicky. Kiedy się znacie, możecie łatwo zagłębić się w różne, głębsze tematy. Kręcenie filmu potrafi być bardzo samotne. Ale przy małej produkcji, takiej jak nasza, naprawdę czujesz się jak w rodzinie.
Skoro już mowa o rodzinach – pokazujesz tutaj bardzo różne relacje, w tym tę pomiędzy Franky i Florence. Czy postrzegasz swój film jako historię miłosną?
Chciałam zobaczyć, co by się stało, gdyby te dziewczyny, pochodzące z dwóch różnych środowisk, w końcu się spotkały. Mam wrażenie, że Florence na początku wykorzystuje Franky. Chce dziewczyny, a może tylko dodatku. Jest narcystyczna i trudno jej być w prawdziwym związku - – dokładne przeciwieństwo Franky, która jest bardzo opiekuńczy. Ale ona coś jej daje i to znaczy więcej, niż mogła się spodziewać. Obie szukają i zastanawiają się, czego potrzebują w życiu. Nie mówiąc już o radzeniu sobie z bardzo różnymi problemami.
Każdy czegoś szuka w Silver Haze. Również twoje postacie drugoplanowe.
To prawda – może to być religia, miłość, może rodzina. Co Franky znajdzie na końcu to coś, do czego również mogę się odnieść: idea, że zawsze możesz stworzyć własną społeczność. Następuje szczęśliwe zakończenie i wszyscy ci dziwni ludzie w jakiś sposób odnajdują się, jest nadzieja na przyszłość. W tym filmie chciałam uniknąć powielania stereotypów. Tak, tam jest choroba i alkohol, są ludzie którzy z różnych powodów po prostu nie dbają o siebie. Ale kiedy spędzałam czas z Vicky lub z jej rodziną, zauważyłam o wiele więcej. Wszyscy mieszkają w tym samym domu – tam, skąd pochodzę, czyli w Amsterdamie, wyprowadzasz się, gdy masz 18 lat. Dla nich nie jest to możliwe, ale nie jestem nawet pewna, czy sprawiłoby to, że byliby szczęśliwsi. Jest tam dużo miłości i ciepła, i światła, i na pewno chciałam to pokazać.